Elfen Lied - w co ja się wpakowałam?

W pigułce


Tytuł alternatywny: エルフェンリート
Rodzaj produkcji: Seria TV
Ilość odcinków: 13
Czas trwania odcinka: 22 - 25 min.
Rok wydania: 2004
Gatunek: Akcja, Dramat, Horror, Romans, Psychologiczne
Główna bohaterka: Lucy

Źródło informacji - Anime Shinden


Streszczenie


Z tajnego laboratorium ucieka istota o imieniu Lucy. Żywa maszyna do zabijania, która właśnie w mordowaniu odnajduje swego rodzaju ulgę (może nawet przyjemność). I chociaż w pościg udali się przeszkoleni fachowcy, sprawa jej odnalezienia nie jest tak prosta jak się wydaje.

W tym czasie do miasta Kakamura przyjeżdża dziewiętnastoletni Kouta. Zatrzymuje się w miejscu, które kiedyś służyło za zajazd i spotyka się ze swoją kuzynką, Yuką. Nie widzieli się od dzieciństwa, choć chłopak tego nie pamięta. Powód okazuje się dość brutalny… bo kto z nas nie miałby traumy po śmierci siostry i ojca?

Cały ten koszmar powróci, gdy kuzynostwo znajdzie na piaszczystym brzegu nagą i wystraszoną dziewczynę. Ma dwa rogi na głowie, i potrafi wydukać tylko krótkie słowo „nyu”. Poza tym to całkiem przyjazna, dość zagubiona istotka…

Nigdy nie oceniajcie książki po okładce. Skąd dziewczyna wzięła się nad oceanem całkiem sama, oraz kim tak naprawdę jest? Aby się dowiedzieć, obejrzyjcie Elfen Lied.


Odczucia

 

Uwaga: Proszę traktować tę recenzję z przymrużeniem oka. Głównie ze względu na moje osobiste pobudki psychiczne. Dziękuję, życzę miłej lektury.

Co mnie napadło? Na pewno nie jakieś wielkie zamiłowanie do krwawej rzezi, tylko zwykła koleżanka na środku szkolnego korytarza. Co mówiła? Że anime fajne, romantyczne, pouczające… no i wzruszyła się przy nim jak nigdy. Co więc zrobiłam? Weszłam na stronę, znalazłam tytuł i bez większego zastanowienia zaczęłam oglądać. Pierwsze wrażenie? Pisk oraz szybki przewrót z krzesłem, bo krew zaczęła dosłownie tryskać z monitora.

Przerywam seans i spoglądam na przydział do gatunków. Ja, przedstawicielka całkowitego braku odpornej psychiki, zabrałam się za horror psychologiczny. Jednak już jest za późno, już wdepnęłam w to krwawe bagno. Powoli zdaję sobie sprawę, że pochłania mnie ono bardziej niż ukochany sernik mamy. Trudno, ciekawość bierze górę…

Wierzcie lub nie, ale teraz dziękuję tej ciekawości.

Anime (choć bardzo krwawe) opowiada historię życiową i wzruszającą. Mamy tu chłopaka po przejściach, dziewczynę ze schizofrenią, skrzywdzoną czternastolatkę, a także smutek po stracie kogoś, kogo tak naprawdę jeszcze nie zdążyliśmy pokochać. Wątki niezwykle precyzyjnie się ze sobą łączyły. Aż zastygłam w niemym zachwycie, co u mnie można zaobserwować dość rzadko. Nigdy też nie podejrzewałabym jakiegokolwiek horroru o to, że wyciśnie ze mnie łzy. Temu się udało.

Sama w siebie nie wierzę. Gdybym wcześniej zauważyła gatunek, nawet kijem bym tej pozycji nie tknęła (nie mam tu na celu obrażenia fanów, tylko zaznaczenia moich ograniczonych możliwości). Ze zdziwieniem odkryłam, że uczucia podczas oglądania zrekompensowały mi niemiłe widoki. Jednak nie wszystko było idealne. Trochę kulał sam zamysł na fabułę. Gratuluję autorowi fantazji, ale ten pomysł z nową rasą ludzką, która ma na celu wymordowanie starej, nie urzekł mojego biednego serduszka…

Mimo wszystko... nawet po kilku godzinach odpoczynku nie mogę wyjść z podziwu.

Dla kogo?

 

Muszę poważnie zastanowić się nad kategorią wiekową, co jest niezwykle trudne. Po kilku chwilach namysłu (i kuble zimnej wody) dochodzę jednak do wniosku, że co najmniej 15 lat musisz mieć ukończone. Reszta zależy od twojej psychiki.

Gatunkowo zapraszam fanów anime psychologicznego. Zagłębiamy się tu w kanaliki ludzkich umysłów i ich najgorszych lęków. Właśnie to odcisnęło na mnie największe piętno. Krew stała się tylko zwykłym dodatkiem do przeżyć bohaterów (co nie zmienia faktu, że odpychały mnie kończyny latające niczym pszczółka Maja po ekranie monitora).

Moja ocena


Muzyka – 1.25/2
Muzyka w tle występowała rzadko, co budowało swego rodzaju napięcie. Nie trafiło ono jednak w moje gusta.
Piosenka w endingu sama w sobie była chwytliwa, ale nie pasowała do tej specyficznej powagi w Elfen Lied.
No i jest jeszcze opening, który coś we mnie poruszył, ale jeszcze nie to co trzeba…
Ogólnie ciężko mi to podsumować.

Fabuła – 1.5/2
Jak już mówiłam, fabuła sama w sobie mi się nie spodobała. Zdaję sobie jednak sprawę, że opiera się na niej cały zamysł tego anime. Doceniam też fantazję i wyobraźnię autora.

Akcja – 1.75/2
Akcja była jednym z największych plusów tej serii. Te odjęte punkty są swego rodzaju rewanżem. Krew spływa mi po monitorze! Za dużo jej było, tak samo jak brutalności. Nie przełknęłabym tego bez kubka gorącej herbaty, a także krótkich przerw podczas oglądania kolejnych odcinków.

Kreska – 1.5/2
Na pierwszy rzut oka ładna i przyjemna kreska, urzekająca animacja, a także piękne tła. Jednak w pewnych momentach serii wygląd postaci był trochę trudny w odbiorze. Uderzyła mnie po oczach raz szczuplutka, a raz pulchna twarz Lucy, oraz lekka nieproporcjonalność.

Bohaterowie – 1.5/2
Nie mam nic do Lucy, Yuki, oraz bohaterów pobocznych. Każdego z nich przynajmniej raz było mi żal. Nawet jeśli łatwiej jest wymienić tych, którzy nie mają na sumieniu ludzkiego życia. Będzie szybciej...
Denerwował mnie Kouta. Sama nie jestem pewna dlaczego, po prostu wydał mi się trochę… wolno kojarzący fakty jak na swój wiek. Jednak nie odbija się to bardzo na fabule.

Punktacja – 7.5/10
Ocena szkolna – dobry


Polecam / Nie polecam / Trudno powiedzieć

Tutaj obejrzysz to anime z polskimi napisami (Anime Shinden)
Tutaj przeczytasz mangę w języku polskim (Centrum Mangi)

Tutaj przesłuchasz opening (YouTube)
Tutaj przesłuchasz ending (YouTube)


Lucy
(źródło obrazka)


6 komentarzy:

  1. Hm, chyba też jestem jakaś zmutowana, bo na razie zawsze trafiam na serię, którą znam XD Na "Elfen Lied" trafiłam równie paskudnie, bo to były moje początki oglądania anime, lat szesnaście, a tu cycki i krew lejąca sie hektolitrami. Ale piękne to były czasy, bo jak się człowiek uwziął, to musiał skończyć serię.

    Znam wiele głosów za, wiele głosów przeciw temu anime. Ja chyba jestem po środku. Na pewno nie jest dla każdego i na pewno troszkę w nim przerostu krwi nad resztą. Gdyby odjąć paręnaście latających kończyn i kilka fontann płynów ustrojowych, to faktycznie, historia jest mocna, lecz wzruszająca. Nie można jej odnieść do prawdziwego życia, fakt, ale nie ujmuje jej to pewnych psychologicznych rozterek na temat wartości życia. A historia z pieskiem bardziej przemawiała niż rzeź w laboratorium z pierwszego odcinka.

    Kiedyś miałam zabrać się za mangę, ale z czasem zapomniałam o tym tytule. Teraz przynajmniej dodam do listy oczekującej ^^"

    I bardzo dziękuję za zgłoszenie :) Nie zdezerterowałam po jego uzyskaniu, ha!

    *regularnie męczy Sukitte, jest po 8 odcinku*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje odczucia były podobne. Na początku nawet chciałam zrezygnować z oglądania, lecz ciekawość nie dawała spokoju. W końcu wygrałam pojedynek z trzynastoma odcinkami po 25 minut... najdłuższe sześć (w przybliżeniu) godzin w moim życiu.

      Muszę się też przyznać, że z czasem odrywanie ludziom głów przestało robić wrażenie. Bardziej przeraziła mnie (pod koniec) moja spokojna postawa, niż te hektolitry posoki lejące się z ekranu... zła bestia się ze mnie wylęgła, oj zła. ^^ A podobno nie cierpię horrorów.

      Seria "Elfen Lied" była na tyle wyjątkowa, że nie chciałam wcześniej szpikować się opiniami z zewnątrz. Zainteresowałam się komentarzami widzów po wstawieniu tej recenzji. Odkopałam bardzo dużo głosów za, ale jeśli były przeciw... to jechały walcem przed siebie i zostawiały za sobą szarą pustkę. Niektórzy ludzie są bezlitośni.

      Patrząc po mojej ocenie (zarówno pod kątem odczuć jak i punktacji) chyba również jestem pośrodku ;)

      Mangi nie czytałam, ale podobno bardzo różni się od anime. To jeden z powodów dla których chcę się za nią zabrać w najbliższym czasie.

      Cieszę się, że "męczysz" Sukitte Iinayo. Więcej niż połowę masz za sobą... oby reszta odcinków także przypadła ci do gustu.

      A tak na marginesie... to ja powinnam podziękować za przyjęcie mojego zgłoszenia. Czekam cierpliwie na ocenkę i pozdrawiam! ^^
      Yui_chan

      Usuń
    2. Oglądałaś to wszystko na raz? O rany, podziwiam. Ja najszybciej obejrzałam serię 13-odcinkową na dwa razy, po kilka odcinków na dzień (nie licząc wstępną fazę na "Naruto", kiedy się oglądało całe dnie). Tym bardziej, że "Elfen Lied" potrafi w głowie namieszać po odcinku, a co dopiero po wszystkich!

      Ijeee, nazwać horrorem to trudno, zwłaszcza przez przesyt krwi. Prędzej thrillerem. Nawet rysunkowa krew może straszyć, ale w takich ilościach powoduje znieczulicę. Może o to twórcom poniekąd chodziło? Żeby uodpornić widza?

      Tak to z niektórymi ludźmi jest - im bardziej coś dobrze oceniane lub kontrowersyjne, tym bardziej lubią się na dany temat burzyć. Taki hejt dla hejtu. Tak samo rzadko zdarzają się arcydzieła dla mas i również ciężko twierdzić, że "Elfen Lied" do takowych należy. Nie jest to anime super nowe i dlatego jest warte uwagi - zdecydowanie więcej sobą oferuje niż większość haremówek.

      Tak na szybko - "Sukitte" to nadal w mojej opinii takie... no, anime. Najbardziej ze wszystkich bohaterów podoba mi się postawa Aiko. Jest najrozsądniejsza i najbardziej ludzka z tej paczki. Jeśli to ona musiała namówić główną parę, żeby szczerze ze sobą pogadali, to przed nimi jeszcze długa, naprawdę długa droga do szczerego, pozbawionego błahych-wielkich problemów związku. Ale im kibicuję. I nawet Yamato nie jest już takim księciem, a fajnym, normalnym chłopakiem :)

      Wstępnie... wstępnie termin to będzie końcówka lutego. Będę miała niebawem sesję, ale nie zamierzam odpuszczać i normalnym tempem ocena na dwa tygodnie tak mniej więcej wyjdzie. Także przynajmniej do tego czasu będziesz mnie miała na karku XD

      Pozdrawiam!
      Dziab

      Usuń
    3. Problem jest jeden... lubię gdy siedzisz mi na karku, przynajmniej mam z kim porozmawiać i przerpowadzić inteligentną dyskusję. ^^

      Wprowadziłam cię w mały błąd, przepraszam... bo serię "Elfen Lied" rozdzieliłam na dwa. Na pierwszy ogień poszły trzy odcinki i wtedy miałam już dość. Jednak gdy po dwóch dniach znów do niego usiadłam, nie mogłam nie obejrzeć do końca. Ciekawość zawsze mnie zżrea i nie daje spać po nocach. Dość nieprzyjemne, zważając na to, że to Lucy biegała mi po głowie w te i nazad.

      Przechodząc zaś do tematu "Sukkite". Lepiej bym tego nie ujęła. To po prostu romantyczne anime, które może pod wieloma względami zachwycić, ale z reguły jest... zwyczajne. ^^

      A tak na marginesie... wiesz, że lubię dawać dłuuuugie odpowiedzi. Dlatego nie będę pisać komentarza na "Opieprzu" o objętości jednej linijki i tutaj serdecznie ci podziękuję. Za życzenia powodzenia, które roztopiły mi serduszko... :3

      Pozdrawiam!
      Yui_chan

      Usuń
  2. "Elfen Lied" swego czasu wzbudził we mnie skrajne uczucia. Z jednej strony nie odmówię temu tytułowi wciągającej historii, ale z drugiej strony dostrzegam w tej historii ogromny kicz. Zawsze odnosiłam wrażenie, że ta łzawa cześć historii jest tylko uzasadnieniem, a zarazem swego rodzaju usprawiedliwieniem rąbanki, którą stworzono w tym anime. To anime jest dobre dla osób, które lubią się wyłączyć podczas oglądania anime. To akurat nie jest zarzut z mojej strony (sama też tak czasami lubię), ale dla osoby, która po jakimś czasie zaczyna analizować to co zobaczyła, anime to może się wydać lekko śmieszne, bo występuje w nim wiele nieścisłości, a przede wszystkim wyjątkowo naciągana fabuła. Mimo wszystko ja zawsze uważam, że to anime należy koniecznie zobaczyć, bo z całą pewnością nie można wokół niego przejść całkiem obojętnie, a to jest już plusem samym w sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję rację, ale nie w pełni. Faktycznie, również czułam się podobnie. Miałam dziwne wrażenie, że te "łzawe" (jak to nazwałaś) powiązania, są wzięte z dziwnego miejsca... które ciężko określić. Jednak nie nazwałabym tego kiczem, bo przymykając oko na krew, mord i tak dalej, i tak dalej... jest to piękna historia, w którą warto się zagłębić. Wcale nie trzeba się wyłączać, chociaż przyznaję: byłam bliska osiągnięcia podobnego stanu podczas oglądania.

      Obok tego anime faktycznie nie można przejść obojętnie. Mój przykład jest najlepszym dowodem, ponieważ sam widok krwi i brutalności wywołuje u mnie drgawki i konwulsje przedśmiertne. Jestem wrażliwą istotą i takie obrazy mogę podpisać tylko długim, konkretym "fuuuuj!". Mimo to obejrzałam Elfen Lied, i w ogóle nie żałuję.

      Jest w tej pozycji jakaś magia, którą tylko wyczułam, ale nie potrafiłam jej odkryć. Wydaje mi się, że trzeba do tego specjalisty. ;3

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
      Yui_chan

      Usuń